Raspberry Pi 3 Model B+
W świecie oprogramowania przyjęło się, że numeracja kolejnych wersji powinna odzwierciedlać stopień zmian, jakie zaszły w kolejnym wydaniu względem stanu poprzedniego. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Raspberry Pi – minikomputera RPi 3 Model B+, który pojawił się na rynku po niewiele ponad 2 latach od premiery modelu 3B. Dziedziczy on większość cech i parametrów swojego poprzednika, a zmiany, które wprowadza, są naturalną konsekwencją rozwoju zastosowanych podzespołów i odpowiedzią na rosnące potrzeby odbiorców w zakresie mocy obliczeniowej.
Szybciej znaczy lepiej
Główną różnicą pomiędzy Raspberry Pi 3B+ a wersją 3B jest zastosowanie szybszego procesora – Broadcom BCM2837B0 zastąpił poprzednią wersję układu, czyli chip BCM2837. Zmiana była słuszna, gdyż serce Raspberry – można rzec – wręcz „prosiło się o zmianę”. Model 3B używał tego samego procesora, co wydany ponad półtora roku wcześniej model B v1.2 – jedyna różnica polegała na wzroście taktowania o 300 MHz i przekroczeniu magicznej granicy 1 GHz (wzrost z 900 MHz do 1,2 GHz). BCM2837B0, także 4-rdzeniowy i 64-bitowy – pracuje jeszcze szybciej, bo z prędkością 1,4 GHz, a ponadto oferuje lepsze odprowadzanie ciepła (które przy częstotliwości prawie 1,5 GHz jest dość znaczącym problemem) oraz pewniejszy pomiar temperatury rdzenia. Zmianie nie uległa natomiast ilość pamięci RAM (pozostawiono 1 GB).
Malina w sieci, czyli trochę o łączności ze światem
Inne zmiany, które zaszły przy przechodzeniu z wersji 3B do 3B+ są już mniej widoczne (lub wcale), ale za to wyraźnie odczuwalne w wielu sytuacjach. Największy skok prędkości transferu osiągnęli twórcy „maliny” w zakresie WiFi – moduł, pracujący pod kontrolą zintegrowanego układu CYW43455, podniósł prędkość transmisji w paśmie 2.4 GHz o około 30 % – to zauważalne, ale jeszcze nie szokujące. Ogromną różnicę stanowi jednak fakt, że nowy moduł oferuje łączność dual-band – a w paśmie 5 GHz prędkość transmisji rośnie aż 3-krotnie (z ok. 36 Mb/s do 102 Mb/s). Lista wspieranych odmian protokołu urosła do 802.11b/g/n/ac, w porównaniu do wcześniejszej (802.11b/g/n). Układ radiowy otrzymał też własne ekranowanie, co ułatwiło producentowi minikomputera uzyskanie certyfikacji FCC. Pozornie nie powinno to interesować użytkownika końcowego, ale w rzeczywistości ma także dla niego kolosalne znaczenie – bowiem, jak to w sprawach EMC i „radiówki” bywa, znacząco obniżył się tu koszt uzyskania certyfikatów. A niższy koszt certyfikatów to także możliwość utrzymania atrakcyjnej ceny końcowej Raspberry Pi. Dodatkowo, znacząco skoczyła rzeczywista prędkość maksymalna transferu danych przez interfejs Ethernet – z 94,1 Mb/s i 95,5 Mb/s (odpowiednio dla nadawania i odbioru) do 315 Mb/s w obu kierunkach. Jest to możliwe dzięki zmianie wcześniejszego kontrolera sieci LAN z poprzedniego LAN951x na nową wersję LAN7515. Ponadto, moduł wspiera zasilanie przez kabel sieciowy (PoE – Power-over-Ethernet), oczywiście z pomocą dodatkowej, oficjalnej nakładki z wyspecjalizowaną przetwornicą oraz niewielkim wentylatorem.
Inne, ważne zmiany
Raspberry Pi 3B+ oferuje także szereg innych ulepszeń, mających znaczenie dla bardziej wymagającego użytkownika. Jednym z nich jest poprawiona obsługa bootowania systemu z pamięci USB oraz domyślnie włączona obsługa funkcji PXE Ethernet boot. Zmianie uległ układ zasilania kluczowych obwodów minikomputera – nowa „malina” otrzymała zintegrowany, pięciowyjściowy kontroler zasilania MxL7704. Układ zawiera aż 4 przetwornice buck (obniżające napięcie), dwie 1,5-amperowe, jedną 2,5 A i jedną 4 A, a także stabilizator LDO o obciążalności do 100 mA. Choć może się to wydawać mało istotnym szczegółem technicznym, to jednak zmiany w układzie zasilania pozytywnie wpływają na stabilność dostarczanego napięcia, a to ma już spore znaczenie podczas pracy z większym obciążeniem (zarówno obliczeniowym, jak i prądowym, od strony dołączonych urządzeń USB czy nakładek typu hat).
Wymagania sprzętowe
Raspberry Pi 3B+ z uwagi na poczynione zmiany konstrukcyjne, w naturalny sposób zwiększa nieco swoje wymagania pod względem zasilania. Wcześniejsza wersja, model 3B, w stanie uśpienia (idle) pobierała 300 mA prądu, podczas gdy nowa potrzebuje już 459 mA. W warunkach pełnego obciążenia (tj. dołączenia monitora, myszy, klawiatury i aktywacji układu WiFi) nowa „malina” wypada jednak znacząco lepiej, pobierając 1,13 A (co daje niecałe 5,7 W mocy), zamiast 1,34 A (czyli 6,7 W).
Zmiany na lepsze
Nie da się ukryć, że producenci minikomputerów spod znaku maliny nie tylko cały czas nadążają za rozwojem standardów komunikacji, ale także chętnie wdrażają w projektach nowinki ze świata układów scalonych. I to już nie tylko dotyczy serca komputera – czyli procesorów Broadcom – ale także kontrolerów sieci bezprzewodowej, a nawet układów zasilania czyli konwersji USB <-> LAN. To dobry trend, zważywszy na fakt, że w odróżnieniu od wielu firm, Fundacja Raspberry Pi nie boi się zmian i sukcesywnie rozwija swoje portfolio, ani na chwilę nie spoczywając na laurach.